Koncert amerykańskiego zespołu rockowego Guns N’Roses, który odbył się na stadionie PGE Narodowy w Warszawie, był jednym z najważniejszych tegorocznych muzycznych wydarzeń w naszym kraju.
Ekipa Axla Rose’a i Slasha zagrała nad Wisłą po raz pierwszy od 2017 roku, gdy dała koncert na stadionie Energa Arena w Gdańsku (obecnie Polsat Plus Arena Gdańsk).
Guns N’Roses – starzy, ale jarzy
Opinie dot. koncertu, z jakimi możemy spotkać się zarówno w konwencjonalnych mediach, jak i na portalach społecznościowych, w zdecydowanej większości są pozytywne. Wielu komentatorów i internautów zwróciło uwagę na polepszenie się kondycji wokalisty formacji – Axla Rose’a – który najwidoczniej zaczął pracować nad powrotem do przyzwoitej fizycznej dyspozycji. Swoim zachowaniem na scenie przypominał siebie z czasów świetności zespołu. Jak zwykle, pozytywne opinie zebrał Slash, który zachwyca nie tylko swoimi muzycznymi umiejętnościami, ale również zdolnością do parugodzinnego żywiołowego poruszania się po estradzie. Występ trwał aż 3,5 godziny, w czasie którego muzycy zaprezentowali około 30 piosenek. Wynik zaiste imponujący!
Jest jednak pewne „ale” jeśli chodzi o Guns N’Roses
O ile muzycy nie zawiedli swoich fanów, nie można powiedzieć tego samego o nagłośnieniu. Wiele osób skarżyło się, iż pogłos i dudnienie nie pozwoliły im na cieszenie się grą ich idoli. Z jednej strony, jest to zjawisko normalne na stadionach. Z drugiej strony jednak, nagrania pokazują, że skala tego zjawiska była wręcz nieprzyzwoicie duża. Niemniej jednak, problemy te nie przyćmiły blasku gwiazd występujących przed wielotysięcznym tłumem. Dobrze wiedzieć, że panowie mimo upływu lat, wciąż są w świetnej kondycji!
Faktycznie, hańba dla dźwiękowców, że do bani zorganizowali dźwięk podczas koncertu takich legend….