Transformacje schronów w Warszawie: z bunkrów wojskowych do piwnic mieszkalnych

Michał Krasucki, konserwator zabytków Warszawy, podkreśla, że w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (PRL), budowano liczne schrony pod budynkami rządowymi i gmachem komitetu centralnego. Wskazuje natomiast na brak dużych schronów dostępnych dla mieszkańców miasta, takich jak te ukryte pod placami miejskimi. Co ciekawe, wiele z tych obiektów w późniejszych latach zostało przekształconych w piwnice.

Zgodnie z relacją Michała Krasuckiego, historia warszawskich schronów jest fascynująca. Przytacza przykład schronu Stefana Starzyńskiego, ukrytego w parku Krasińskich. Schron ten miał służyć jako miejsce ewakuacyjne dla Starzyńskiego, jednak nigdy nie został przez niego wykorzystany.

Krasucki wskazuje na istnienie mniejszych schronów umiejscowionych pod kluczowymi budynkami rządowymi, jak gmach PKP na Targowej. Brakowało jednak dużych schronów dostępnych dla zwykłych mieszkańców. Wielu schronom towarzyszyły wzmocnione piwnice przy parkach czy obiektach użyteczności publicznej, a także bunkry wojskowe, które stanowiły element systemu umocnień.

Podczas II wojny światowej zaczęto kopać schrony w getcie. Tam powstały bunkry, wykonywane metodami górniczymi pomiędzy budynkami. Istniejące piwnice łączono ze sobą i wzmacniano betonem. Przykładem może być tzw. bunkier Anielewicza na ulicy Miłej 18, który najpierw służył przemytnikom, a później został udostępniony bojowcom. Na terenie getta było dość dużo takich mniejszych lub większych schronów, mogących pomieścić kilkadziesiąt osób.

Krasucki dodaje, że podobne schrony były również poza murami getta, służąc jako schronienie dla uciekających Żydów czy powstańców – na przykład Emanuel Ringelblum, twórca podziemnego archiwum getta warszawskiego, ukrywał się w jednym z nich na Ochocie.

Stołeczny konserwator zaznacza jednak brak systemowego podejścia do dostępności dużych schronów dla ludności. Sytuacja ta zmieniła się dopiero po wojnie, kiedy na powstających osiedlach mieszkaniowych zakładano obecność schronów. Przykłady takich miejsc można znaleźć na wszystkich powojennych osiedlach z lat 50. i 60., m.in na Bielanach, Mirowie, Młynowie czy Pradze.

Krasucki wyjaśnia, że te schrony były zaprojektowane dla kilku bloków mieszkalnych, gwarantując bezpieczeństwo ich mieszkańcom. Niewiele z nich było jednak przeciwatomowych – zamiast tego miały mocną konstrukcję i dodatkowe wyjście ewakuacyjne na dziedzińcu lub podwórku.

Niestety, większość tych schronów została później przebudowana na piwnice. W latach 70. i 80. XX wieku też budowano schrony, ale były one rzadsze.

Podkreśla również, że w Warszawie brakuje obecnie ogólnodostępnych schronów przeciwatomowych. Jednak w latach 90. pod bemowskim ratuszem budowano schron atomowy na 300 osób.

Nie możemy zapomnieć, że schrony wymagają nie tylko przeglądów technicznych, ale także sprawnej wentylacji, drożnych dróg ewakuacyjnych i regularnej aktualizacji wyposażenia – podkreśla Krasucki.