Na placu budowy nowej linii tramwajowej prowadzącej do Wilanowa, problemem, który nie daje o sobie zapomnieć, jest brak działających latarni. Wzdłuż ulicy Sobieskiego panuje niebezpieczeństwo, zwłaszcza dla pieszych.
Realizacja inwestycji w postaci linii tramwajowej do Wilanowa, trwająca już ponad rok, spowodowała utrudnienia w ruchu w dolnym Mokotowie. Mieszkańcy Warszawy zdają się być cierpliwi, mimo przewidywań, które mówią, że kłopoty z komunikacją mogą się przedłużyć do końca 2024 roku, a nawet wejść w 2025 rok. Choć pewne niedogodności są nieuniknione przy realizacji tak dużej inwestycji, istnieje pewien aspekt, którego nie można lekceważyć – bezpieczeństwo.
Zagrożenie dla bezpieczeństwa jest szczególnie widoczne na Sobieskiego. W niektórych częściach tej drogi panuje zupełna ciemność. Zwłaszcza po godzinie 16-tej, gdy duża ilość ludzi wraca z pracy czy szkoły i robi się ciemno. Głównym szlakiem komunikacyjnym, którym poruszają się tysiące samochodów, są właśnie te rozkopane ulice. Obszar wokół tymczasowych przejść dla pieszych staje się niebezpieczny. Kłopoty z oświetleniem były szczególnie dostrzegalne w pobliżu Nałęczowskiej czy Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Jeden z reporterów, który odwiedził ten obszar pomiędzy Sobieskiego a Belwederską od alei Wilanowskiej do Gagarina, zauważył problem.
– Największe problemy pojawiają się na skrzyżowaniach z ulicami św. Bonifacego i Czarnomorską. Latarnie tam nie działają, a na przejściach robi się ciemno. Sygnalizacja świetlna przy św. Bonifacego stanowi główne źródło światła, co nie jest normalną sytuacją. Przy Czarnomorskiej natomiast, ludzie proszą o interwencję, ponieważ czują się tam niebezpiecznie – opisuje Mateusz Szmelter.
Zapytany o to zagadnienie Michał Wrzosek, rzecznik prasowy Budimexu, firmy realizującej inwestycję, wyjaśnia: – W tym miejscu mamy do czynienia z awarią latarni spowodowaną niezgodnością między dokumentacją projektową a rzeczywistym stanem okablowania niskiego napięcia. Jest to sytuacja, na którą ani inwestor, ani wykonawca nie mają wpływu. Montujemy nowe okablowanie i bezpieczniki tam, gdzie jest to potrzebne. W ciągu kilku najbliższych dni normalne oświetlenie powinno zostać przywrócone. Do tego czasu postaramy się zapewnić tymczasowe rozwiązanie – zapewnia Wrzosek.